środa, 9 października 2013

Część 5

         Po przyjeździe do domu poszłam od razu do swojego pokoju. Tam usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać, znowu. Chciałam, żeby ten koszmar się skończył. Niestety, nie było to możliwe. On miał się nigdy nie skończyć - każdy już wiedział, że Elisa jest moją matką, co oznaczało, że dalej będą mi dokuczać. Po chwili przyszła do mnie matka.
- Melissa... Możemy porozmawiać? - zapukała do moich drzwi. Pomimo ogromnej niechęci, kiwnęłam głową na znak, że możemy. - Co się wydarzyło dzisiaj w szkole? - spytała, a ja milczałam. Wiedziałam, że dokładnie wie co. Ojciec na sto procent powiedział jej wszystko. - Mel, nie możesz tego dusić w sobie.
- A jednak mogę. Zresztą tata na pewno ci powiedział. - kiwnęła głową.
- Owszem, powiedział, ale chciałam tego dowiedzieć się od ciebie. - milczałam. Nie wiedziałam co jej powiedzieć. Z jednej strony powinna wiedzieć, bo to moja matka, a z drugiej nie chciałam z nią rozmawiać, ponieważ to ona przyczyniła się do tego, że teraz jestem wyśmiewana. Nienawidziłam jej za to.
- Robili sobie ze mnie różne żarty. Wyśmiewali się ze mnie. - odpowiedziałam wreszcie. Obie milczałyśmy. Ja czekałam aż Elisa coś powie, a ona nie wiedziała co odpowiedzieć. Nic dziwnego. Wyśmiewali się ze mnie przez nią. - Wyjdź, chcę zostać sama. - powiedziałam cicho. Nie zrobiła tego. Byłam pewna, że usłyszała moje słowa.
- To się skończy, Mel. Niedługo o tym zapomną.
- Co mi z tego, że niedługo to się skończy, skoro teraz jestem pośmieliskiem szkoły?!
- Jeśli chcesz... Przepiszemy cię do innej szkoły... A na razie zostań w domu, przez kilka dni.
- Dobrze też będzie, jeśli nie będziesz chodzić na treningi, wtedy zapomną o tobie. - wtrącił się  ojciec. Do tej pory nie zauważyłam go, musiał dojść przed chwilą. Pokręciłam głową.
- To o to wam chodzi?! Chcecie mnie oderwać od piłki nożnej?!
- Melissa, to nie tak... - zaczęła mama, ale nie pozwoliła jej skończyć.
- Nie odciągniecie mnie od piłki nożnej, możecie o tym zapomnieć! - powiedziałam, wstałam z łóżka, wyminęłam w przejściu ojca i zbiegłam na dół. Tam ubrałam buty i wyszłam z domu, udając, że nie słyszę, jak rodzice mnie wołali. Nie wiedziałam gdzie pójdę, chciałam po prostu stamtąd wyjść. Nie mogłam patrzeć na nich.
        Poczekałam, aż moja klasa skończy lekcje i poszłam do Colina. Nie chciałam pójść do Jake'a ze względu na to, że za nim by zakumał o co chodzi, to ja zdążyłabym się mocno zirytować.
- Colin, mam dość. - jęknęłam. Podał mi wcześniej zrobione kakao.
- Wierzę ci, Mel. Też miałbym dość. Idziesz dzisiaj na trening?
- Nie wiem... Nie chcę tam wracać na razie. - kiwnął głową.
- Co tym razem wymyślili?
- Próbują mnie oderwać od piłki nożnej. - odpowiedziałam. Colin powiedział jeszcze kilka zdań, zachęcił mnie do picia kakaa i piliśmy go w ciszy. Później pogadaliśmy i poszliśmy do mnie po rzeczy na trening, na który następnie poszliśmy.

1 komentarz: