poniedziałek, 2 września 2013

Część 1

          Zeszłam na dół. Schody którymi schodziłam, prowadziły prosto do salonu.
- Przyjdziesz na mecz tato, prawda? - spytałam ojca, stojąc już pod drzwiami wyjściowymi. Tata kiwnął głową.
- Wiesz skarbie, że nie odpuściłbym sobie tego meczu.
- Tego, ani żadnego innego. - powiedziała Rose, moja najstarsza siostra. Siedziała na kanapie i oglądała telewizję z Lissą, moją drugą siostrą. W telewizji leciała akurat wiadomości, i mówili, że Elisa Consalide opuściła areszt. Troszeczkę się zdziwiłam, że ta kobieta ma na nazwisko tak, jak ja, ale nie przejęłam się tym.
- Wy też przyjdziecie? - spytałam się dziewczyn. Pokiwały głową, a Rose westchnęła. Dokładnie wiedziałam, o co jej chodziło. Tata i siostry zawsze chodziły na mecze piłki nożnej. Jeszcze nigdy nie opuścili żadnego mojego meczu, więc zdziwiłam się, gdy tym razem pojawiły się same siostry. Po meczu poszłam do nich i spytałam się, gdzie jest tata. Powiedziały, że nie wiedzą, pogratulowały mi kolejnego zwyciężonego meczu i poszły na autobus, którym miały jechać na zajęcia z fotografii. Właśnie dlatego wróciłam sama do domu, a gdy weszłam do mieszkania, zobaczyłam, że tata siedzi w salonie, przy stole, z kobietą, o której mówili tego dnia w wiadomościach, że wyszła z aresztu. Nic nie mówiąc, chciałam pójść do mojego pokoju, ale tata zatrzymał mnie przy schodach.
- Melissa... Chodź tu. - odwróciłam się. Przeczuwałam, że zaraz dowiem się coś, czego nie chciałam wiedzieć, coś, co odmieni moje życie. Nie myliłam się. - Pamiętasz, jak zawsze chciałaś poznać swoją mamę? Teraz masz na  to okazję.
- Nie rozumiem... - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jestem twoją matką. - powiedziała kobieta siedząca przy stole z ojcem. Usta automatycznie mi się otworzyły, nie wiedziałam, co powiedzieć. To było nie możliwe, przecież ja nie miałam matki... Owszem, tata nigdy mi nie chciał powiedzieć, gdzie jest moja matka, co się z nią stało, ale przecież raczej nie przyszłaby po czternastu latach do domu, i nie powiedziała, że jest moją matką...
        Pobiegłam do swojego pokoju. Tam zamknęłam się na klucz. Przypomniałam sobie, co mówili o niej w wiadomościach - "Elisa Consalide opuściła areszt"... Consalide. Ja miałam tak na nazwisko. Ona miała tak na nazwisko. Byłyśmy całkiem podobne do siebie z wyglądu. Każdy, kto oglądał wiadomości, nie musiał się chyba domyślać, że jesteśmy spokrewnione. Nie, przecież to nie możliwe, żeby przestępczyni była moją matką. To na pewno jakieś brednie. Włączyłam telewizor. Na jednej stacji telewizyjnej, leciały akurat wiadomości. Również mówili o Elisie Consalide. Pokazali jej zdjęcie... Była taka podobna do mnie... Wyłączyłam telewizor. Ktoś zapukał do drzwi, a następnie nacisnął za klamkę. Drzwi się nie otworzyły - zamknęłam je na klucz.
- Melissa, otwórz! - krzyknął ojciec.
- Jestem zmęczona, chce odpocząć! - odkrzyknęłam. Po części było to prawdą - na meczu dałam z siebie wszystko, przez co byłam zmęczona. Ale nie na tyle zmęczona, żebym musiała na przykład spać, do czego była mi potrzebna cisza. Usłyszałam zgrzytanie w drzwiach. No pięknie, tata miał klucz. Klamka drgnęła i drzwi się  otworzyły. W progu stał tata, sam. Patrzył na mnie surowo.
- Co ty wyrabiasz?! - warknął przymykając drzwi. Jeszcze nigdy tak nie robił. - Rozumiem, że nie łatwo jest zaakceptować, że nagle będziesz mieszkać ze swoją matką...
- ... mieszkać?! - krzyknęłam z niepokojem. Jak to "mieszkać"?!
- ... ale trochę kultury, Melissa. Zachowuj się tak, jak powinnaś, jasne?! - odwróciłam od niego wzrok.
- Wyjdź stąd, chcę zostać sama. - powiedziałam chłodno. Ojciec bez słowa wyszedł z mojego pokoju.

2 komentarze:

  1. Powinnaś zacząć zastępować słowa jego synonimami, bo ciągle powtarzające się słowo "tato" jest dobijające. Co do reszty to nie mam zastrzeżeń. Rozdział właściwie ma odpowiednią długość i z chęcią go przeczytałam


    http://littlesmilefate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń